» Horror czyli Kulthulhu » Almanachy » OCD

OCD


wersja do druku

Przekleństwo natręctw

Redakcja: Mateusz 'Zsu-Et-Am' Kominiarczuk

Nazywam się Aleksander Jefrimowicz Pieszkow. Od niedawana cierpię na OCD, czyli nerwicę natręctw. To nic groźnego, ot czasami muszę przejść "lepszą" stroną chodnika, najlepiej stąpając na co drugą kostkę, albo sprawdzić, czy gaz zakręcony. Potem sprawdzam jeszcze raz, a później jeszcze dwa albo trzy. Pewności nigdy za wiele. Być może nawet całe to OCD uratowało mi życie, przecież za pierwszym razem zawsze można nie dokręcić kurka do końca! Cały czas w gazetach piszą o nieumyślnie spowodowanych wybuchach gazu. Zawsze lepiej sprawdzić. Dziwne? Śmieszne? Drogi Czytelniku, na 80% dziwisz się i śmiejesz sam z siebie. Właśnie taki procent społeczeństwa odczuwa pojedyncze symptomy natręctw, z początku niegroźne, jedynie sporadyczne. Po prostu czasami umyjesz ręce drugi raz, poprawisz kołdrę tak, żeby leżała równo, parę razy skosisz ten sam trawnik jednego dnia. To nic groźnego. Do czasu, aż zobaczysz, usłyszysz, bądź tylko poczujesz To. To może być wszystkim i kiedy tylko przeniknie do Twej świadomości, kiedy tylko mózg odbierze sygnał, a synapsy zaczną tworzyć nowe połączenia między sobą, to wiedz, że stajesz się wariatem takim jak ja. Prawdopodobnie będziesz żył z Tym już do końca swych dni, leki jedynie na krótko stłumią objawy. Psychiatra Ci nie pomoże, najwyżej wyłudzi kilka niezłych groszy. Jest jeszcze operacja, tu masz szanse fifty-fifty, albo przeżyjesz i będzie lepiej, a nawet całkiem dobrze, albo oswobodzisz się z wszelkich chorób na wieki wieków.


Musisz przyznać, że nie jest tak źle. Mówiłem, że to wcale nie takie groźne. Z tym, że operacje są traktowane obecnie jako eksperymentalne. Sami pewnie nie wiedzą, co Ci wykroją z mózgu. Lecz przecież cóż to za honor stać się królikiem i poświęcić się dla nauki! Ja To zobaczyłem kilkanaście miesięcy temu. To było wypadkiem, czy raczej To był wypadek. Kraksa jakich na autostradach setki. Na miejscu zginęły trzy osoby, dwie na moje oko, do końca życia będą kalekami niezdolnymi do samodzielnego przyrządzenia herbaty. Pamiętam to tak, jak gdyby wydarzyło się dziesięć minut temu. Na asfalcie rozlana krew, która zupełnie nie wiedziała, co począć w zaistniałej sytuacji. Nic jej już nie tłoczyło, więc wylewała się nieśpiesznie z pozgniatanych zwłok. I właśnie widok tych zmiażdżonych kończyn wzbudził we mnie największe obrzydzenie. Były poskręcane i takie nienaturalne, obrzydliwe i niedopasowane... Nie mogę dalej o tym pisać. Czuję jak gdyby żyły miały mi zaraz wyjść na wierzch. Zawsze tak się dzieje, kiedy myślę o ludzkich wnętrznościach. Była 15:43. Wyłączyłem telewizor. Od tamtego czasu, staram się od 15:00 do 15:44 robić jak najwięcej rzeczy, żeby nie myśleć o tym, że jest po piętnastej i, że zaraz będzie czterdzieści trzy po. W ogóle unikam piętnastki i czterdziestki trójki, z tą pierwszą idzie trudniej. Trójki i czwórki też się staram unikać, ale nie dodaję ich i nie mnożę przez siebie - w końcu nie jestem takim wariatem. Czasami mam problem z resztą w sklepie, rachunkami, datami albo spinaczami - w końcu może być ich 15 lub 43 - więc przeliczam. Czasami na przykład dwa razy liczę, czy nie mam piętnastu ołówków na biurku, choć wiem, że nie mam, gdyż jest ich dwadzieścia. Ale i tak liczę jeszcze raz i tak do pięciu, bo trójka i czwórka za bardzo się kojarzą.


Po paru tygodniach od owego pamiętnego dnia miałem wszystkie standardowe objawy OCD - kilkukrotne mycie rąk, gaszenie i zapalanie świtała, chodzenie tylko po całych kostkach chodnikowych i tylko co drugą. Chodziłbym co piątą, ale nie mam tak długich nóg. Do tego doszło sprzątanie - znalazł się w końcu sposób na mnie, wiecznego bałaganiarza. Wszystko musi leżeć na swym miejscu, żebym wiedział gdzie jest, gdyby akurat było potrzebne. Gdy posprzątam, sprawdzam do dwóch, chyba że jest po piętnastej i muszę się czymś zająć, wtedy do pięciu. Od kiedy wyrzucili mnie z pracy, staram się nic nie wyrzucać. Wszystko może się przydać. Pudełko od zapałek, karton po mleku - mają setki zastosowań. Poza tym nie chcę żeby one, te rzeczy, poczuły się tak jak ja - wyrzucone. Wiem, że one nie czują, ale czy aby na pewno? A jeśli nie? Lepiej na wszelki wypadek nie wyrzucać.


Właśnie, kwestia "ale" - to ona zaczyna determinować Twoje życie. Przecież nie musisz robić tych wszystkich bzdur. Ale... jeśli nie zrobisz, czujesz niepokój, lęk, czasami irracjonalny. Nie umiesz go określić ani opisać. Gdy spróbujesz, To zaatakuje ponownie. I powie Ci delikatnym szeptem Twych własnych myśli "nie rób tego, rób to co mówię, albo stanie się coś złego". Ogarnia Cię wtedy strach, strach przed nieznanym, gdyż nie wiesz, co to będzie, a To już uruchamia w Twojej głowie wizje wypadku samochodowego, od którego wszystko się zaczęło. Lecz teraz to Ty leżysz nienaturalnie powyginany w kałuży krwi. Lub wybuchu gazu - dlatego zakręć kurek i sprawdź, tak jak wcześniej sprawdzałeś. Wizje stają się coraz bardziej natrętne. I w końcu poddajesz się. Liczysz, myjesz ręce, poprawiasz poduszkę, przechodzisz tylko na mrugającym zielonym, nie dajesz sobie robić zdjęć, spoglądasz za siebie, potem jeszcze raz za siebie, skręcasz tylko w prawo, a jeśli musisz w lewo, to też w prawo, tylko że o 270 stopni.


Od kilku tygodni planuję. Musze wszystko mieć zaplanowane, wszystko co jest niespodziewane i wcześniej nie zostało zaplanowane irytuje mnie. Niespodzianki doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Oczywiście biorę pod uwagę element losowy i zostawiam sobie niewielką swobodę na modyfikacje. Byłbym dopiero niezłym wariatem, gdybym starał się zaplanować każdy ruch nie pomyślawszy o możliwych ingerencjach zewnętrznych. Dlatego staram się wymyślać rozwiązanie na każdą sytuację. Na przykład co bym zrobił, gdyby w ogródku rozbił się samolot. A - samolot niszczy też dom i już nie żyję. B - wybucha pożar i uciekam tylnymi drzwiami. C - tak samo, ale drzwiami frontowymi. D - wybucha pożar, ale nie mam jak się wydostać drzwiami, wtedy wybijam okno. E - sprawdzam wcześniej, czy zawór gazu zakręcony, żeby nie wybuchł, kiedy jeszcze jestem w środku. F - jeśli nic się nie pali, dzwonię po straż pożarną i niosę pomoc poszkodowanym. Rzecz jasna każde A, B, C i D ma swoje podpunkty, a te swoje podpunkty, a te z kolei swoje...


Planowanie zajmuje dużo czasu, ale od kiedy rodzina umieściła mnie w szpitalu, mam go pod dostatkiem. Lubię ten szpital - wszystko leży na swoim miejscu i tam z powrotem jest odkładane. Często tu sprzątają i wszyscy tak schludnie wyglądają w bieli. Dostaję solidną dawkę leków, udaję, że pomagają, kiedy tak naprawdę jedynym przez nie wywołanym skutkiem są wymioty i omdlenia. Jestem tu od czasu upieczenia kota sąsiadów. Dopiero co posprzątałem, a on tymi swoimi brudnymi łapskami wlazł (nadal nie wiem jak) do domu i kręcił się koło zaworu gazu! Wiadomo co takiemu strzeli do łba? Uroiłby sobie mysz, skoczył i proszę, zawór odkręcony. Dzielnica poszłaby z dymem, a potem byłoby na mnie. Nie mogłem go potraktować nożem, gdyż wszystko by pobrudził, a piekarnik akurat był w pobliżu. Po za tym był stary, brzydki i powykręcany, tak nieregularnie... Brzydzę się widoku starych zwierząt i ludzi, zmarszczek i pożółkłej skóry. Doprowadzają mnie do tego samego stanu co myśli o wnętrznościach. Młode jest piękne. Wszystko powinno być regularne. Ostatnio zauważyłem, iż najlepiej jak jest symetryczne.


Kilka dni temu, już będąc pacjentem tego zacnego przybytku, nawiedziła mnie myśl o wyraźnym podtekście erotycznym. Próbowałem się jej pozbyć, ale im bardziej się starałem, tym bardziej natarczywa się stawała. W końcu się poddałem. Teraz nie mogę wyrzucić z głowy tych wszystkich obrazów. Wciąż myślę tylko o seksie - jestem załamany, bo co na to Bóg? Nie pochwala przecież tego, że w myślach przeleciałem pół personelu szpitala. Mam wyrzuty sumienia, ale nie jestem w stanie przestać myśleć o rozbieraniu pielęgniarek. Jeśli próbuję, To narzuca kolejne wizje, jeszcze bardziej wyuzdane i z udziałem także drugiej części personelu - sanitariuszy. To nie jest przyjemne, a wyrzuty mam jeszcze większe. Znalazłem jednak sposób. Zadaję sobie ból, im większy tym lepszy, wtedy mogę się skupić na jakiś czas. Choć staram się nie okaleczać zbyt drastycznie, to jednak zaczęli mi podawać nowe prochy, w tym antydepresyjne. Zaczynam mieć omamy i często tracę świadomość.


Wczoraj To po raz pierwszy tak wyraźnie kazało mi coś zrobić. Miałem dobrać się do pewnej pielęgniarki, gdy ta będzie wchodzić do łazienki. Groziło, że jeśli tego nie zrobię ześle na mnie najczarniejsze wizje, a pierwsze skrzypce w nich będą grać... sanitariusze.


Zamknęli mnie w izolatce na 48 godzin. Wiedzieli, że nie lubię czwórki, a mimo to nie chcieli przystać na 52 godziny. To kazało mi powtórzyć jutro napaść, roztaczając wizję upojnego seksu w ubikacji. Tym razem mam jednak stworzyć lepszy plan, nie mogę zawieść. Jeśli znów zawiodę, To powie sanitariuszom, żeby się mną zajęli. Oni też słyszą To.


P.S.: Mam termin operacji podwójnej cingulotomii wyznaczony na listopad, tj. za dwa miesiące. Chcą mi sparaliżować część mózgu - ich niedoczekanie. Mój lekarz jest po sześćdziesiątce, wygląda jakby był po siedemdziesiątce i nie ma lewej nogi - stracił na wojnie. Za dwanaście minut, kiedy będzie 15:00, zacznę planować...


P.P.S.: Przychodzi moment, że chcesz się zabić. Zazwyczaj pierwsza próba się nie udaje. W moim przypadku druga też się nie udała, więc będę próbował dalej, do pięciu. Tyle, że teraz coś mnie powstrzymuje przed trzecią i czwartą.



Aleksander Jefrimowicz Pieszkow

Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Międzyrzecu

12 września 20..



***


OCD, opisana po raz pierwszy w pełni w 1903 r. przez Pierra Janeta, do dnia dzisiejszego nie znalazła swego finału w postaci skutecznego leku. Wydawać by się mogło, iż precyzyjna chirurgia, jaką dysponuje XXI wiek, zbliży nas do mety, jednak nieodwracalne zmiany, jakie powoduje ingerencja mechaniczna w mózgu wiązały się z zastrzeżeniami natury etycznej.


Nerwica natręctw to, pomimo często niewielkiej szkodliwości, jedna z najtrudniejszych w leczeniu chorób psychicznych. Charakteryzuje się powracającymi wbrew woli myślami (np. wątpliwościami odnośnie swego postępowania) i wyobrażeniami (często erotycznymi i obrażającymi uczucia religijne) oraz przymusowi wewnętrznemu wykonywania tych samych czynności wielokrotnie (np. ciągłe mycie rąk w obawie przed zarazkami {ablutomania}, liczenie słupów po drodze albo sprawdzanie tego samego zadania matematycznego {kompulsje}). Choć chory, często bardzo krytyczny i wymagający względem siebie i otoczenia, zdaje sobie sprawę z bezużyteczności i bezsensowności wykonywanych działań, powodowany niepokojem w końcu je realizuje. Jedynie to pozwala mu na chwilowe rozładowanie napięcia. U połowy chorych występuje tzw. osobowość anankastyczna, czyli pedantyzm, wygórowane ambicje, sztywne zasady moralne.


Dowiedziono, iż choroba ta jest dziedziczona - szansa zachorowania zwiększa się, jeśli w poprzednich pokoleniach ktoś cierpiał na OCD. Jeśli nie zaniknie w okresie dziecięcym, przybiera na sile w trakcie dojrzewania. Może też zostać wywołana nagłym i nieoczekiwanym, najczęściej traumatycznym wydarzeniem. Bywa, iż śmieszy otoczenie, lecz w głowie chorego wciąż panuje zacięta walka między uległością podszeptom a próbą ich kontrolowania. Gdy zaś objawy przybierają na sile, to, co było śmieszne, staje się Tantalową męką. Chory często się poddaje, co prowadzi do głębokiej depresji, izolacji, samookaleczeń, a nawet skłonności samobójczych. Próby niesienia pomocy w tym etapie wywołać mogą strach, nawet agresję.


OCD leczy się przede wszystkim farmakologicznie (już od lat 70-tych, kiedy leczenie chorób psychicznych biologicznie nie było dobrze widziane) środkami antydepresyjnymi - regulując ilość serotoniny (np. Inozytol) - lub silnie uspokajającymi, grożą one jednak uzależnieniem. Sukcesy odnosi również hipnoza i różne techniki relaksacyjne. Jednak całkowite wyleczenie jest niemal niemożliwe. W postaciach choroby o najcięższym przebiegu, od niedawna stosuje się operacje. U większości pacjentów następuje poprawa, a w żadnym przypadku nie odnotowano pogorszenia. Jednak do całkowitego wyleczenia potrzeba nierzadko kilku operacji - kilkukrotnego uszkodzenia pewnej ilości neuronów, a to zawsze niesie ze sobą ogromne ryzyko.


Sporadyczne i niegroźne symptomy nerwicy natręctw wykazuje 80% populacji, jedynie u 1% choroba przybiera wyraźne kształty - niezależnie od płci.


Napoleon liczył okna w niemal każdym domu.


***


Każdy dobry gracz chcąc ubarwić swoją postać znajdzie jakieś niewinne, bądź nieco mniej niewinne objawy nerwicy natręctw. Dla graczy wolących szaro-czarne kolory MG może zaserwować kilka barw. Niech ów biedny gracz z początku nie będzie pewien dokonanych przez siebie działań. Może to wyglądać na przykład w taki sposób:


BG: - ...i zamykam drzwi.
MG: - Zamknąłeś drzwi, po paru krokach jednak słyszysz ich delikatne skrzypienie, które wydają, gdy lekko się uchylają.
BG: - Cofam się i sprawdzam.
MG: - Naciskasz zimną klamkę. Jednak zamknąłeś.
BG: - Idę do samochodu...
MG: - Chyba jednak nie, znów zaskrzypiały i nie czujesz obcierania kluczyków w spodniach. A, ostatnio okradli sąsiadów.


MG: -Trafiłeś w dziesiątkę, musiał paść trupem. Wychylasz się?
BG: - Tak!
MG: - Na pewno? Trafiłeś w głowę, ale...
BG: - Wychylam się i powoli idę w jego kierunku.
MG: - Podchodzisz bliżej, z paru metrów dostrzegasz leżące nieruchomo ciało. Lecz nadal ma broń wycelowaną prosto w ciebie. Udaje?!
BG: - Strzelam w korpus dla pewności.
MG: - Strzeliłeś! Nie widzisz czy trafiłeś, czy nie. Poruszył się! Ma palec na spuście.
BG: - Strzelam jeszcze raz i drugi, trzeci...
MG: - Znów się ruszył, kiedy przeszyłeś go serią.
BG 2: - Jack, no co ty? Facet nie żyje od paru minut. Daj spokój.


Przykłady można mnożyć w nieskończoność.


Potem przychodzi kolej na wizje tego, co się zdarzy, jeśli BG czegoś nie zrobi. Dla zmniejszenia pewności gracza, kilka razy, gdy się zaprze i nie będzie chciał umyć piąty raz z kolei rąk mimo narracyjnych zabiegów Mistrza Gry (niczym ręce Lady Makbet - wciąż na nich można dostrzec krew), stanie się coś równie przykrego jak poślizgnięcie i rozbicie głowy. Niech straci na chwilę przytomność, ocknie się z oczami zalanymi czerwoną posoką. Ledwo co widzi. Chciałby przetrzeć twarz ręcznikiem. Otóż nie. Mówisz wtedy, iż to sprowadzi pecha i ten kawałek rozbitego szkła z lustra na pewno wtedy na niego spadnie. Musi wyjść z łazienki w takim stanie w jakim jest. W ogóle łazienka przynosi pecha. Od teraz powinien przestać z niej korzystać. Gdy tylko się do niej zbliży, roztocz przed swym graczem, drogi Mistrzu, najczarniejsze wizje możliwych tam zdarzeń. Od podglądacza, przez wpadającą do wanny suszarkę, aż do wysypujących się na twarz żyletek.


W końcu To zaczyna wydawać rozkazy. Musisz zgwałcić tę barmankę dziś wieczorem. Tę, którą wciąż masz przed oczami. Wiesz przecież dokładnie, którędy wraca. Wczoraj się uśmiechnęła do Ciebie, gdy kupowałeś lunch - zobaczysz, że będzie cudownie. Nie próbuj zagłuszać swych myśli, bo wiesz co będzie! Pokażę Ci to co ostatnio, gdy nie chciałeś wykonać polecenia. Nie było to miłe, prawda? Nie próbuj, mówiłem Ci. Przecież zawsze w końcu ulegasz. Nie próbuj, bo powiem gliniarzom to i owo o Tobie - wiesz przecież, że mogę im wiele naopowiadać. Potem, gdy będziesz już w celi, szepnę słówko paru osiłkom i wiesz, jak to się skończy. Więc przygotuj się na wieczór odpowiednio.


Oczywiście to już schizofrenia. To nie dość, że panuje nad wyobrażeniami gracza, przekonuje go, iż panuje nad każdym i każdemu może wydać polecenie dotyczące gracza. Rzecz jasna zbieg okoliczności pokieruje tak wydarzeniami, iż gdyby gracz się opierał zbytnio dostanie nauczkę w postaci spełnionej groźby.


A gdyby tak Tym w istocie ktoś kierował? Ktoś potężny - bez problemu dostający się do umysłu człowieka. Gdyby teoria behawioralna i psychodynamiczna, a może i w jakiejś części neuronaukowa była tylko Iluzją? Prostą metodą podporządkowywania sobie ludzi do tylko z pozoru bezsensownych czynności? A może drogą do przebudzenia się? Może omamy lub niektóre wyobrażenia związane z OCD uchylają rąbka Rzeczywistości?
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


5+oP +h3 H8
   
Ocena:
0
Noir pelna geba - gratulacje pomyslu i formy, idealnie sie uzupelniaja... chciaz moze nie? sprawdze jeszcze raz i jeszcze jeden i jeszcze.... Tak dla pewnosci.
03-09-2007 16:03
Drozdal
   
Ocena:
0
Wszystko świetnie, ale chyba miał być to tekst do Kultu, prawda? W takim razie gdzie jest jakaś mała ramka z charakterystyką OCD jako disadvantage'a? Wiećie, tak aby MG miał coś co może zastosować na sesji nie bazując na swoim widzimisie...
03-09-2007 21:45
~LiquidTension

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Drozdal: oO... omg.

To żart, tak? Bo jeśli nie to tragedia po prostu...
03-09-2007 22:58
Drozdal
   
Ocena:
0
Jaka tragedia? Jaki żart? Ja po prostu chcę się dowiedzieć ile ta disadvantage kosztuje w Kulcie. Nie samym kolorem człowiek żyje.

Bez tego będzie to kolejny defaultowy (fajny) tekst do zastosowania w jakimkolwiek systemie (bo nie powiesz mi, że w pamiętniku Aleksandra Jefrimowicza Pieszkowa sa jakiś odwołania do uniwersum Kultu...).
03-09-2007 23:58
Gerard Heime
   
Ocena:
0
...a tak, taki Gerard może przeczytać zajefajny, uniwersalny tekst o OCD i nie musi omijać jakiś ramek z disadvantagami... A dział Kultu jak zwykle trzyma poziom.

;-)

PS. to ostatnie zdanie było akurat serio.
04-09-2007 10:32
~LiquidTension

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A więc jednak tragedia.. :/
04-09-2007 11:18
Rothar
    Ad. Drozdal & Liquid
Ocena:
0
Drozdal, dziękujemy jako redakcja za sugestię. Wszystkie na bieżąco przetrawiamy i jeśli jest zapotrzebowanie na takie bonusy, które można bezpośrednio przenieść na mechanikę to w następnym tekście mogą się pojawić. Po prostu w niniejszym artykule autor nacisk położył na pomysł na sesję mocniej niż na definiowanie OCD jako disadvantage'a, który przecież wcale na karcie postaci nie musi zostać zapisany. Przecież chory na początku nie zdaje sobie sprawy, że trapi go wspomniana choroba. Taka moja refleksja.

Ad. Liquid - nie ma co budować napięcia w dyskusji. Każdy ma prawo do swojego spojrzenia na RPG, więc co innego chciałby znaleźć w artykule na jego temat. Bez różnorodności spojrzeń mieszkalibyśmy wciąż w jaskiniach a zamiast pisać i czytać teksty o grach fabularnych lepilibyśmy bóstwa płodności i polowali na mamuty ;-)
04-09-2007 11:57
Aerhardt
    Skromnym zdaniem autora
Ocena:
0
Z zasady autor nie powinien wtrącać się do dyskusji, gdyż dzieło (tu może za duże słowo) powinno bronić się samo.
Jednakże, aby nie pozostawić żadnych niedomówień - napiszę "trzy" słowa wyjaśnienia.
Co do disadvantages - owa ramka z opisem OCD i punktami już znajduję się w podręczniku. Dla przypomnienia napiszę, iż na stronie 59 pojawia się jako Mental complusion (choć nie odnosi się tylko do kompulsji sensu stricte) i punktowo wyraża się - 5/10/15. Miksując to z Fobią/Paranoja/Schizofrenią mamy przedział 5-20.
Od lat zdaję się na "widzimisie MG", a nie na "cyferki", więc przez myśl mi nie przeszło, aby taką ramkę wstawiać. Tym bardziej, iż ujęta już została w wyżej wymienionym podręczniku.
Co do uniwersalności - zdaję sobie sprawę, iż tekst można wykorzystać w każdym systemie. To oczywiste, że zaburzenia psychiczne występują wszędzie tam, gdzie pojawiają się ludzie. Jakkolwiek starałem się "uKultowić" nieco problem, widocznie za mało.
Jak w 95% przypadków - zupełnie zgadzam się z Rotharem:)
Najlepsze zaś, na koniec: dziękuje za tak pozytywne opinie - moje ego zostało podbudowane;)
04-09-2007 12:49
Drozdal
    @Aerhardt
Ocena:
0
O świetnie, nie pamiętałem. Ale widzisz na przyszłośc warto by było to zawrzec w tekście ;)

Każdy prowadzi jak mu pasuje, ale bez cyferek tekst był niepełny ;)

@ Rothar

Zadję sobie sprawę, że OCD można nabyc podczas gry. Pomysły na sesje itd. Wszystko świetnie. Tylko skąd gracz ma wiedzieć że jego postac ma OCD? Ma się domyśleć? Z przykładów widac, że gracz zdaje sobie z tego sprawę i gra - MG gra pod niego, on gra pod MG i jest fajnie.

Problem polega na tym, że skoro na karcie nie zapiszesz co to jest i z czym to się je, to pozostanie to kolorem, takim miłym dodatkiem.
04-09-2007 13:51
Aerhardt
   
Ocena:
0
Nie musi wiedzieć. Dopóki nie pójdzie do lekarza, dopóki objawy nie będą zbyt silne. Dopóki się nie domyśli i - a) naturalnie zacznie stawiać opór, a MG będzie go wpędzał coraz głębszą otchłań obłędu, b) podejmie grę i zacznie sam chętnie odgrywać nerwicę.
Innymi słowy są dwa podstawowe rozwiązania. Pierwsze, gracz wie, chce i odgrywa sam. Drugie, to MG wprowadza BG w coraz większą paranoję, lub też pozostawia OCD na zwykłym tylko trochę uporczywym poziomie.
04-09-2007 20:30
~tytty

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
to prawda.ludzie tego nie rozumieją.tez mam ze musze dotknąć czegoś parę razy a do tech mam lęk społeczny i przed wyjściem z domu.Wszyscy mówią ze udaję.Chciałabym trafic do psychiatryka zeby tam wypocząć.oj....
01-10-2007 22:29

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.