Ulica
Setki ludzi przekraczają w tym miejscu przejście dla pieszych. Każdy podąża w swą stronę, kierowany intymnym, pierwotnym czynnikiem gnania do celu. Obojętne twarze, szum, pisk klaksonów. Chaos, który jakimś cudem da się zgeometryzować i zdefiniować, jako obrzydliwie złożony mechanizm życia codziennego. Samotny, zagubiony pośrodku tłumu badacz, dzięki swemu drażliwemu instynktowi potrafi dostrzec to, czego zwykły śmiertelnik nie zdoła zauważyć. Klaustrofobiczny strach przed zagubieniem się w ludzkiej fali, lęk przed niespodziewanym ciosem mogącym nadejść z każdej strony. Źrenice rozszerzają się, a wytężony słuch wyłapuje coraz to bardziej alarmujące dźwięki. Przez plecy przebiega zimny dreszcz, kiedy badacz zdaje sobie sprawę, że skupia się na nim wzrok nieznajomego, stojącego pośród codziennego życia. Niczym nieruchomy, samotny posąg, wbity w ziemię pomiędzy nieświadomymi zagrożenia, spieszącymi do swych obowiązków ludźmi.
Samochód
Nudny poranek. Ulica skąpana we mgle i ta sama stara droga, którą badacz co dzień pokonuje, jadąc do pracy. Nagle w oddali dostrzega kształt młodej kobiety, idącej w jego stronę z rozłożonymi rękoma. Pech chciał, że, gdy auto zjeżdżało ze sporego wzniesienia, hamulce po prostu przestały działać, a układ kierowniczy także nie pozostał dłużny.
U Zegarmistrza
W powietrzu unosi się przyjemny, ciepły zapach, którego nie sposób zdefiniować. Na ścianach dziesiątki zegarów wybijają rytmicznie melodię, na podobieństwo dawno zapomnianych nut. Badacza otacza mnóstwo zegarkowych wnętrzności, na pierwszy rzut oka rozrzuconych bezładnie. Wzrok poczciwego, starszego mężczyzny w wytartej marynarce i okrągłych okularach spoczywa na gościu, który ma wrażenie, że, paradoksalnie, czas tutaj po prostu się zatrzymał.
Słuchając radia
Zatopiony w rozmyślaniach badacz odpoczywa w swym ulubionym fotelu. Jego palce wybijają rytm ukochanej, granej w radiu melodii. Nagle, starając się rozluźnić, dostrzega, że zakres fal radiowych w sprzęcie grającym zaczął się sam zmieniać. Do jego uszu dochodzą strzępki audycji, piosenek i wywiadów. On sam, wbity w fotel z przerażenia, nie wiedzieć czemu boi się przedsięwziąć jakiekolwiek działania. Lęk sięga apogeum, kiedy ze zdumieniem stwierdza, że ciągle zmieniające się fragmenty dźwięków zlewają się w jedną całość. Do jego uszu dobiega głos, mówiący w niezrozumiałym języku i przybierający na sile z każdą sekundą.
U sąsiadki
Legend krążących na temat postaci poczciwej pani Smith nie dałoby się zmieścić na kartach niejednej encyklopedii. Badacz, jako jeden z niewielu, nie wierzy w historie na temat jej mężów, trutych z paskudną premedytacją. Kiedy tak wdycha zapach świeżo parzonej kawy, siedząc w salonie wspomnianej starszej damy, nagle słyszy słabe pukanie spod podłogi. Pani Smith sekundę temu wyszła do kuchni po cukier, a tymczasem odgłosy przybierają na sile. Teraz da się słyszeć także drapanie i mdłe, narastające z każdą chwilą nawoływanie. Kiedy gospodyni wraca do stolika, wszystko ucicha. Zakłopotany badacz patrzy w filiżankę kawy z wielkim dylematem. Czy na pewno chce wypić napar i zrobić przyjemność swej ulubionej sąsiadce?