Zastanawiacie się, co mam na myśli. Wyobraźmy sobie taką sytuację:
Steve słyszy pukanie do drzwi. Wstaje z kanapy i idzie w kierunku drzwi aby zobaczyć kto to. Otwiera je.
-Dzień dobry, mam dla pana korespondencję
-Aaa, witam, dziękuję
Listonosz chwilę patrzy na Steve'a i żegna się:
-Do widzenia.
-Do zobaczenia – odpowiada Steve zamykając drzwi.
Taka sytuacja jest najnormalniejsza w świecie. Bać zaczynamy się dopiero wtedy, kiedy domyślimy się, a raczej uświadamiamy sobie, że przecież listonosz to tylko człowiek. Nim też może kierować zwykła ciekawość. Skąd mamy pewność, że całą drogę do naszego domu szedł spokojnie od posesji do posesji? Nie wiemy, czy nie skręcił gdzieś do parku czy do swojego domu aby z czystej ciekawości przejrzeć korespondencję, którą ma dostarczyć. Siada sobie wygodnie w fotelu, przygotowując uprzednio dzban z wrzącą wodą. Wyjmuje pierwszy list, który może się okazać ty naszym i trzyma go nad parą. List powoli zaczyna się otwierać, a razem z nim nasze tajemnice, prywatne sprawy. Taka lektura jest ciekawsza od niejednej książki. Po całym ceremoniale listonosz zakleja kopertę z powrotem, wkłada ją do torby i rusza na dzielnice. Puka do naszych drzwi, znając już cząstkę naszych tajemnic. Nie muszą to być naszyjniki ukryte w ogrodzie, pod brzozą. To może być zwykła informacja, czasami nic listonoszowi nie mówiąca, ale jednocześnie intrygująca. Może zacznie się interesować naszym życiem, korespondencją, wszystkim. Pamiętajcie, każdy z nas może być pod kontrolą.
Teraz czas na odniesienie do Mitów.
Listy mają w prozie Lovecrafta dość duże znaczenie. W jego opowiadaniach często pojawia się sytuacja, gdy ludzie, którzy zaczynają coś dostrzegać, korespondują ze sobą, wymieniają się odkrytymi przez siebie informacjami. Z zapartym tchem czytają listy swoich przyjaciół - wyczekiwali ich przecież niekiedy przez kilka dni. Są to często bardzo długie listy, zawierające opisy zdarzeń, które przytrafiły się ich autorom. Nie można zapomnieć o tym, że sam Lovecraft, bardzo dużo korespondował, jego listy były swoistymi opowieściami. Wróćmy jednak do czegoś, co może zacząć niepokoić badaczy. Wymieniając się poglądami, odkryciami na temat bóstw, mogą być nieświadomi, że są akurat śledzeni. Śledzeni przez samych listonoszy, którzy też zaczynają interesować się tymi wszystkimi tajemniczymi wydarzeniami, przydarzającymi się badaczom. I tu zaczyna się robić ciekawie. Pomyślcie, ile jest możliwości na wcielenie pomysłu listonosza do ZC? Jednym z nich jest wcielenie donosiciela, który zaczyna prześladować badaczy. Drugim pomysłem jest stworzenie i badanie mitów przez samego listonosza, który natyka się na listy zawierające nie mieszczące się w głowie rzeczy. Pomysłów jest mnóstwo. Tym tekstem zaczynam serię artykułów poświęconych całemu zagadnieniu listów.